poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Rozdział 4.



Hermiona przez dłuższy czas nie była w stanie nic powiedzieć. Była wręcz pewna, że Malfoy po prostu stchórzy i nie przyjdzie z nią tutaj a tym bardziej nie zabije tej dziewczyny. Jak bardzo się pomyliła! Wciąż nieprzytomnie patrzyła na Ślizgona, który zbliżył się jeszcze bardziej. 

- Myślałaś, że sobie nie poradzę, szlamo? - szepnął a jej dłoń błyskawicznie spotkała się z jego policzkiem. Zły ruch. Bardzo zły ruch. Chwilę później leżała na ziemi z różdżką przyciśniętą do gardła. Mimo tych drastycznych poczynań, twarz chłopaka pozostała blada i bez wyrazu. Jedyny szczegół, który mógł utwierdzić dziewczynę w przekonaniu, że ta twarz nie jest maską, to te pełne, słodkie usta błagające o pocałunek. Gdy nareszcie otrząsnęła się z transu zaczęła szukać swojej różdżki. 


- Tego szukasz? - spytał mężczyzna siedzący na niej okrakiem uniemożliwiając jakikolwiek ruch. Gdy tylko zaczęła się gwałtownie wyrywać wyrzucił jej własność za siebie, złapał obie ręce Gryfonki mocno ściskając jej nadgarstki i pochylił się nad nią znacząco. Tym razem to ona perfidnie się uśmiechnęła.


- I co zrobisz, zabijesz mnie? Czarny Pan ci tego nie podaruje - rzuciła kpiąco i znów spróbowała się wyswobodzić z uścisku blondyna. Niestety ruch spowodował tylko mocniejszy ucisk różdżki na jej gardle.


- Myślisz, że to ty tutaj rządzisz, co Granger? Więc coś ci powiem - warknął i zbliżył się jeszcze trochę. - To ja tutaj wydaję rozkazy. Jeśli nie będziesz grzeczna zrobię z tobą to samo co z nią - syknął Gryfonce prosto do ucha a ona przestała się uśmiechać. Teraz, kiedy ten sukinślizgon zrozumiał, że nie musi się jej bać, nie miała do dyspozycji żadnej linii obrony ani tym bardziej ataku. W końcu się od niej odsunął, ale najwyraźniej jeszcze nie zamierzał kończyć tej zabawy. Odetchnęła głęboko, gdy odsunął różdżkę od jej gardła. Jednak ulga nie trwała długo. Tym razem to ona dostała w twarz. Policzek boleśnie ją zapiekł, ale nie zamierzała okazywać emocji. Teraz grali w jego grę, na jego zasadach. Poczekał cierpliwie az Gryfonka znów spojrzy mu w oczy.


- Kogo zabiłem? - spytał tak spokojnie jakby właśnie rozmawiał o pogodzie, ale z jego twarzy nie zniknął ten ironiczny uśmiech. 


- Sam się domyśl - mruknęła po dłuższej chwili i poczuła, że spoczywający na niej ciężar ustępuje. Draco z niej wstał i podszedł do bezwładnego, szczupłego ciała. Pochylił się i obrócił ją twarzą do siebie. Przyglądał się jej spokojnej twarzy przez dłuższą chwilę, ale nie miał pojęcia kim może być. Może to tylko przypadkowa ofiara a ta szlama go po prostu sprawdza na polecenie Voldemorta? Spojrzał wymownie na Gryfonkę. To wystarczyło żeby się domyślić. Chociaż nie do końca. Dziewczyna była bardzo młoda. No tak. Już jasne. 



- Córeczka kogoś z ministerstwa? - uniósł do góry lewą brew i znów spojrzał na Gryfonkę.


 - Szlamowatej aurorki, która wsadziła twojego ojca do Azkabanu - rzuciła Hermiona i nie czekając na Ślizgona wstała z ziemi i ruszyła przed siebie. 

~*~ 


- Gdzie ty do cholery byłaś? - spytał wściekły Ron, gdy tylko znalazła się w pokoju wspólnym. 

- Przewietrzyć się - odpowiedziała spokojnie a Harry zmierzył ją wzrokiem.
- O tej porze?
- Tak, o tej porze. A teraz, jeśli pozwolicie pójdę spać - warknęła i ruszyła do swojego dormitorium. Dobrze wiedziała, że nie może być agresywna, że musi się zachowywać jak dawniej. Jeżeli zawiedzie Voldemorta, on zniszczy ją a do tego cały mugolski i czarodziejski świat. Odetchnęła głęboko, gdy położyła się wreszcie do łóżka. Chociaż była wyjątkowo zmęczona nie mogła zasnąć. Chyba zaczyna się sypać. Pogładziła policzek, w który uderzył ją Draco a po chwili wstała gwałtownie z łóżka, ubrała się i wyszła. Nie wiedziała gdzie idzie, po co ani co będzie dalej. Nie miała pojęcia jak wiele zmieni się w jej życiu.


~*~


Siedział w fotelu ze szklanką ognistej whisky i patrzył na tańczące w kominku płomienie. Przez chwilę nawet zastanawiał się czy dobrze zrobił. Z drugiej strony, nawet jeśli oberwie mu się od matki albo Czarnego Pana, uznał, że było warto. Strach na twarzy i w oczach Granger był wprost bezcenny. Nie będzie mu się stawiać taka szlama. A gdyby tak zabawić się z nią w inny sposób? Uśmiechnął się ironicznie na tą myśl, zamknął oczy i odchylił głowę do tyłu. Chwilę później usłyszał jak ktoś uchyla drzwi do jego pokoju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz