poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Rozdział 5.



Rozchylił wolno powieki i zobaczył ostatnią osobę, o której chciałby teraz myśleć, nie mówiąc o spotkaniu.
- Nie możesz beze mnie żyć, szlamo? - mruknął i znów odchylił głowę do tyłu a Hermiona zajęła miejsce naprzeciwko. Od razu zauważyła w połowie pustą butelkę ognistej whisky, więc machnęła różdżką a w jej dłoni pojawiła się czysta szklanka. Bez pytania zgarnęła butelkę ze stołu i nalała sobie bursztynowego trunku. Draco nie protestował. Był ciekawy po co Granger przyszła do niego w środku nocy i nawet nie zareagowała, gdy nazwał ją szlamą. Może on sam zachowywałby się inaczej, gdyby nie był pod wpływem alkoholu. Nieważne. Miał tylko nadzieję, że jego wspólniczka nie przyszła tu ubolewać z powodu dziewczyny, którą kazała mu zabić. Siedzieli w ciszy jakiś czas aż odezwała się Hermiona.


- Dostałeś jakąś wiadomość? - spytała obojętnie i znów się napiła a Draco spojrzał na nią uważnie. Wyglądała na smutną i zmęczoną. Nie zastanawiał się nad tym długo. Kiwnął głową i wyciągnął dwa kawałki pergaminu. Obejrzał je uważnie i podał jeden dziewczynie. Gdy już nabierała powietrza żeby spytać co jest w drugim liściku uciszył ją ruchem ręki.


- Drugi list to nie twoja sprawa - mruknął wzywająco patrząc jej w oczy.


- Czyżby? - odgryzła się. Nienawidziła być niedoinformowana. A jeśli ten dupek coś przed nią ukrywa? Gdy spojrzała na Ślizgona, od razu zauważyła na jego ustach ten ironiczny uśmiech. Znała go na tyle dobrze żeby się domyślić co jest jego powodem. 


- Wynoś się z mojej głowy - warknęła, wstała gwałtownie i szybkim krokiem podeszła do kominka.


- Bo co? - odpowiedział pytaniem na pytaniei również wstał. Zbliżył się powoli i stanął za jej plecami. Jej słodki zapach na chwilę go otumanił. Mimo wszystko, szybko doszedł do siebie i przeczytał jeszcze raz list, który trzymała Gryfonka.

Rok szkolny dopiero się zaczął, ale musicie pamiętać jak ważna w tym planie jest Wasza rola. Jestem pewny, że postawicie dobro prawdziwych czarodziejów nad własne, przyziemne konflikty. Wypełnijcie dobrze swoje zadanie a zostaniecie wynagrodzeni.
 

                                                                                                               T.M.R.

Tak, Draco dobrze znał te inicjały i to pismo. Voldemort raczej nie pisał wiadomości i się tak nie podpisywał, ale ze względu na to, że ministerstwo przechwytywało coraz więcej sów musiał zachować ostrożność. Gdyby wydało się, że w Hogwarcie są szpiedzy, mieliby bardzo utrudnione zadanie.
- I tyle? - rzuciła w przestrzeń Hermiona, zgniotła kawałek pergaminu i wrzuciła go do kominka. Gdy ogień skończył trawić list, odwróciła się szybko. Nie miała pojęcia, że Ślizgon stoi tak blisko niej. Mimo, że powinna, nie odepchnęła go ani się nie odsunęła.


- Co było w drugim liście? - spytała bez zbędnych formalności a on znów się kpiąco uśmiechnął.


- Sama sprawdź - mruknął i uniósł do góry obie ręce, dając Hermionie do zrozumienia, że może go przeszukać. Szybko zrozumiała o co chodzi temu gadowi. Jednak ciekawość wygrała z dumą i chwilę później Gryfonka była jeszcze bliżej mężczyzny. Sprawdzała dokładnie każdą kieszeń, ale nie zrezygnowała z okazji poczucia pod palcami jego idealnych mięśni. Czemu ten kretyn musi być taki przystojny? Pomyślała i szybko wyrzuciła z głowy wszystkie obrazy. Miała szczerą nadzieję, że Malfoy nie zdążył nic zobaczyć i w końcu wyciągnęła mały skrawek pergaminu z jego tylnej kieszeni. 


- Całkiem długo to trwało - rzucił jeszcze bardziej wzywającym tonem niż zwykle a Gryfonka z szybko bijacym sercem rozłożyła pergamin. Tym razem przesadził.


- Przecież tu nic nie ma! - Hermiona już zaczynała tracić nad sobą kontrolę a Malfoy usiadł spokojnie w fotelu i nalał alkoholu do dwóch szklanek.


- Myślałem, że masz więcej rozumu, Granger - powiedział nieco rozczarowany a Hermiona uderzyła się w czoło otwartą dłonią, rzuciła kartkę na stół i chwyciła swoją szklankę. 


- Odczaruj to, ja nie wzięłam różdżki - powiedziała jak gdyby nigdy nic. W tej chwili coś przestało mu się zgadzać. 


- Chwileczkę - zaczął i wstał. - Ty przyszłaś do mnie, - podszedł jeszcze bliżej niż wcześniej - bez różdżki? - dokończył pytanie i spojrzał na nią z góry. 


- A może mam się ciebie bać? - spytała spokojnie, wstała i powoli go obeszła. - Nie sądzę. Czy tego chcesz czy nie, jesteśmy wspólnikami - szepnęła i przejechała mu palcem wzdłuż kręgosłupa. Przeszedł go wyjątkowo przyjemny dreszcz, ale nie dał po sobie niczego poznać. Domyślał się, że Granger z nim pogrywa, ale postanowił poczekać jeszcze chwilę na rozwój wydarzeń. - Więc może w końcu zaczniemy współpracować? - stanęła na palcach i szepnęła mu do ucha trzymając obie ręce na jego ramionach. 



- A może - mruknął, odwrócił się i ujął jej twarz w dłonie.

1 komentarz:

  1. Roździał świetny ale w takim momencie przerywać nie musiałaś

    OdpowiedzUsuń